Info

avatar Jestem Mariusz z Częstochowy. Od 13 września 2010 r przejechałem 26019.32 kilometrów, głównie po asfalcie (dlatego tylko 2520.86 w terenie). Jeżdżę z prędkością średnią 17.64 km/h.
Więcej o mnie. button stats bizkestats.pl 2024 button stats bizkestats.pl 2023 button stats bizkestats.pl 2022 button stats bizkestats.pl 2021 button stats bizkestats.pl 2020 button stats bizkestats.pl 2019 button stats bizkestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy markon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
35.78 km 02:50 h
12.63 km/h:
Maks. pr.:28.27 km/h

Rodzinne Wybrzeże - dzień I

Poniedziałek, 22 maja 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 0

I udało się!
Po zeszłorocznym powrocie z Wybrzeża, podczas niemal każdego spotkania pojawiał się temat kontynuowania naszej Wyprawy Wybrzeżem. W zeszłym roku pożegnaliśmy się z morzem w Dąbkach i przez Darłowo wróciliśmy na pociąg do Sławna. W tym roku plan zakładał start z Darłowa i przejechanie Wybrzeżem na Hel, spłynięcie do Gdańska i powrót pociągiem do domu.
Z nabytym w zeszłym roku doświadczeniem planowanie punktu startowego i końcowego zaczęliśmy od gruntownej analizy połączeń kolejowych. W końcu zapadła decyzja - startujemy pociągiem nad ranem w poniedziałek, dojeżdżamy w okolice Sławna. Powrót w nocy z soboty na niedzielę z Gdańska. Bilety kupiliśmy miesiąc wcześniej. Tym razem udało nam się zdobyć bilety na wszystkie rowery, więc mieliśmy nadzieję (SPEŁNIONĄ!), że obejdzie się bez stresów w pociągu.
Spod bloku mnie i Anię zgarnęli Michał z Olą, na dworcu dołączyliśmy do czekających już Waldka z Wiolą. Nadjechał pociąg i zaczęła się nasza przygoda.
W pociągu obowiązkowa buła z kotletem schabowym i ciut-ciut specyfiku "na dobry sen". Mieliśmy jedną przesiadkę - w Stargardzie. Bez problemu przerzuciliśmy rowery z sakwami do dużego przedziału bagażowego i pojechaliśmy dalej. Szybki rzut oka na mapę przyczynił się do skrócenia naszej podróży pociągiem. Zamiast jechać do Sławna, wysiedliśmy w Wiekowie. Wysiadając z pociągu mieliśmy jedyną kolejową perypetię - peron stanowiła wysypka żwirowa na poziomie torów, a do tego drzwi od wagonu otwierały się na 3 sekundy, systematycznie próbując zmiażdżyć wszystko, co akurat było w ich przejściu. Zanim jeden rower został podany na "peron", trzykrotnie sprzęt lub rowerzysta zaliczał kontakt z zamykającymi się co rusz drzwiami. W końcu okazało się, że pomocny jest przycisk otwierania "dla inwalidów", ale przecież na początku naszej wyprawy absolutnie się do takich nie zaliczaliśmy. Nic tak nie cieszy, jak ludzka krzywda - humory poprawił nam nieco widok pociągu, który stał na stacji dłużej niż w planie, aż drzwi nadwyrężone walką z naszymi rowerami złapią oddech i dadzą się w końcu zamknąć.
Tego dnia nie mieliśmy w planie połykać kilometrów. Dojechaliśmy do Darłowa, weszliśmy na falochron, aby powitać się z Morzem. Zrobiliśmy kilka zdjęć, telefony do dzieciaków, że rodzice żyją i zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem - pedałowanie miało rozpocząć się następnego dnia.
Znaleźliśmy przeuroczą miejscówkę - dwa domki kempingowe z dostępem do basenu i grilla. Basen był miły dla oka, ale nie zdecydowaliśmy się wejść do wody. Szybki prysznic, coś na ząb i trzykilometrowy spacer na plażę, gdzie udało nam się zobaczyć zachodzące słońce.

Tak więc do dystansu tego dnia należałoby doliczyć 7 km, które pokonaliśmy per pedes ;c).
Kategoria Rodzinnie, Wyprawy



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa inien
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]