Info

avatar Jestem Mariusz z Częstochowy. Od 13 września 2010 r przejechałem 25911.42 kilometrów, głównie po asfalcie (dlatego tylko 2520.86 w terenie). Jeżdżę z prędkością średnią 17.64 km/h.
Więcej o mnie. button stats bizkestats.pl 2023 button stats bizkestats.pl 2022 button stats bizkestats.pl 2021 button stats bizkestats.pl 2020 button stats bizkestats.pl 2019 button stats bizkestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy markon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2022

Dystans całkowity:563.98 km (w terenie 204.00 km; 36.17%)
Czas w ruchu:34:16
Średnia prędkość:16.46 km/h
Maksymalna prędkość:45.60 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:56.40 km i 3h 25m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
47.47 km 03:02 h
15.65 km/h:
Maks. pr.:28.20 km/h

Wyprawa rowerowa 2022 - dzień ostatni

Piątek, 27 maja 2022 · dodano: 09.06.2022 | Komentarze 0

Malbork - Stegna
Po całym dniu odpoczynku, czekał nas dość krótki odcinek - do nadmorskiej Stegny. Jedyne, co tego dnia dało nam w kość i to naprawdę mocno, to wiatr (a najgorszy jest wiatr ;c). Wyjechaliśmy dziarsko z Malborka i szybko wbiliśmy na szlak rowerowy - oznaczony jako międzynarodowe 9 i 10 (bliżej morza). Wiatr bardzo silnie wiał z zachodu, choć czasami zmieniał się na północno-zachodni i wówczas naprawdę trudno było jechać, zwłaszcza, gdy kierunek naszej jazdy delikatnie wychylał się na zachód. Po drodze mieliśmy krótki postój na kawkę i ciacho w Nowym Dworze Gdańskim, zrobiliśmy także fotkę na zwodzonym moście w Rybinie. Ostatni skok w kierunku Stegny był przebijaniem się przez wiatr kilkukilometrowym bardzo ruchliwym odcinkiem drogi. Ale udało się! Dojechaliśmy na kemping w Stegnie. Rozgościliśmy się w domkach i poszliśmy powitać morze. Oczywiście dołączyłem do naszych zaprawionych morsów: Mai i Michała i też wykąpałem się w Bałtyku. Zjedliśmy pyszną rybkę (to znaczy ja zjadłem swoją i dokończyłem po Ani i Mai - więc miałem przegląd wszystkich smaków). Wieczorem pogaduchy, z których urwaliśmy się z Michałem i Olą żeby uwiecznić zachód słońca. Zarzekaliśmy się, że wschód też uwiecznimy, ale... obudziłem się po 8:00 ;c). Udało nam się przyrządzić śniadanie mistrzów na świeżym powietrzu, pożegnać morze i ani się obejrzeliśmy, jak podjechał nasz bus i trzeba się było pakować. Wyprawa rowerowa 2022 roku się zakończyła.
PODSUMOWANIE

Tym razem braliśmy udział w siedmioro: Maja, Wiola z Waldkiem, Ola z Michałem i Ania ze mną.
Pozytywy - 5 dni pedałowania, ponad 300 km dystansu, 7 dni w cudownym towarzystwie,
Negatywy - brak: nawet usterka haka miała same pozytywne skutki. Przekonaliśmy się, że można liczyć na ludzi, no i... była okazja do modernizacji mojego rowerka - Przyjaciele ufundowali mi na urodziny nowy hak i przerzutkę z linką ;c).
Co dalej?
Szykujemy się do wyprawy 2023!
Kategoria Rodzinnie, Wyprawy


Dane wyjazdu:
71.63 km 04:03 h
17.69 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h

Wyprawa rowerowa 2022 - dzień IV

Środa, 25 maja 2022 · dodano: 09.06.2022 | Komentarze 0

Czarne - Malbork
Tego dnia prognozy pokazywały, że k. 14:00 w okolicach Malborka rozpada się na dobre. Dlatego postanowiliśmy wstać wcześniej i mimo, że dystans był jak na tegoroczne realia długi, spróbować zdążyć do Malborka przed deszczem. Wprawdzie deszcz straszył, ale pozostałe czynniki mocno nam sprzyjały. Zapowiadał się cały dzień jazdy bez podjazdów, cały czas z górki, z wiatrem w plecy... i tak też było. Niektóre odcinki sprzyjały jeździe powyżej 30 km/h. Były odcinki, gdzie ponad 20 km jechaliśmy bez zatrzymywania. Po drodze minęliśmy (niestety nie było szansy na zwiedzanie) Arboretum Wirty - "Najstarszy Leśny Ogród Botaniczny w Polsce" w miejscowości Kaliska. Może następnym razem?... Krótki odpoczynek w Jabłowie i w stronę przeprawy mostem Knybawskim przez Wisłę. Na moście w okolicy Tczewa byliśmy po 13:00. Wszystko wskazywało, że może nam się udać zdążyć przed deszczem, chociaż chmury przed nami sygnalizowały, że możemy wjechać wprost w ulewę. Zaniechaliśmy kawki przy przeprawie i postanowiliśmy jechać jak najszybciej w stronę Malborka. To był najgorszy odcinek wyprawy. Musieliśmy ponad 5 km przejechać krajową drogą nr 22. Prosty jak strzała odcinek, bez możliwości wyszukania alternatywy, a na drodze tiry, samochody, motocykle i wszyscy cisną jakby też chcieli zdążyć przed deszczem. Jedyne co mogliśmy zrobić, to podzielić się na dwuosobowe zespoły i dać między nami kilkusetmetrowe odstępy, żeby umożliwić kierowcom w miarę sprawne wyprzedzanie. Na wjeździe do Malborka przytrzymały nas jeszcze roboty drogowe i ruch wahadłowy. Zamieszanie na zwężeniu spowodowało, że Waldek z Wiolą pierwsi dotarli na kwaterkę a reszta peletonu pojechaliśmy ciut okrężną drogą. Natomiast kwaterka - super. Udało nam się tym razem zająć cały piętrowy domek z widokiem na malborską twierdzę. Rozgościliśmy się i poszliśmy szukać restauracji. Dopiero podczas obiadu rozpadał się deszcz. Lało intensywnie, ale krótko, więc do kwaterki wróciliśmy nie zmoknąwszy.
Następnego dnia w planach był odpoczynek od pedałowania. Mieliśmy cały dzień spędzić w Malborku, a koło południa zarezerwowane mieliśmy zwiedzanie Zamku z przewodnikiem. Obiekt jest naprawdę imponujący. Spośród wszystkich zabytków zwiedzanych przeze mnie zajmuje naprawdę wysokie miejsce na liście wartych zobaczenia. Po zwiedzaniu pokręciliśmy się jeszcze po mieście i siedliśmy na chwil kilka w nadrzecznym barze. Wieczór znów przeciągnął się do późnej nocy, a bawialnia w naszej kwaterce sprzyjała nie tylko rozmowie przy stole.

Kategoria Rodzinnie, Wyprawy


Dane wyjazdu:
69.42 km 04:33 h
15.26 km/h:
Maks. pr.:36.50 km/h

Wyprawa rowerowa 2022 - dzień III

Wtorek, 24 maja 2022 · dodano: 09.06.2022 | Komentarze 0

Kokoszka - Czarne
Ten dzień rozpoczął się od uczty! Śniadanie jakie czekało na nas w domu gospodarzy powaliło nas na kolana. Swojskie wyroby - wędliny, pasztety, powidła, masło... jajecznica chyba z 50 jaj ("Bo takie małe były, to wbijałam"). Było pysznie! Ruszyliśmy w doskonałych humorach, z lekka obawiając się jak będzie wyglądał wyjazd z naszej kwaterki, bo ostatnie kilometry poprzedniego dnia można było scharakteryzować słowami: piach, pot i łzy... Ale o dziwo, wyjazd na Swornegacie był cywilizowany. Widocznie wymagałby od nas wczoraj dorzucenia kilku kilometrów i nawigacja wybrała bezdroża. Tego dnia dystans też był dość długi, ale przecież przyjechaliśmy po to, by popedałować, więc długość odcinka nie może stanowić podstaw do narzekania. Natomiast na pogodę, to trochę można ponarzekać - i chyba tylko tego dnia była ku temu okazja. Prognozy na cały tydzień były niezbyt optymistyczne, każdego dnia aplikacja pokazywała prawdopodobieństwo z jakim będzie padać. Ale też każdego dnia udawało nam się uniknąć tych zagrożeń. Tego dnia prawdopodobieństwo przelotnych opadów było bliskie pewności i rozkładało się równomiernie przez cały dzień. Założyliśmy, że raczej nie uda się tym razem nie zmoknąć, ale o dziwo... Pokropiło, troszkę... na tyle intensywnie, że raz zjechaliśmy z drogi pod wiatę, żeby przeczekać chwilę, ale na tyle krótko, że zanim dojechaliśmy na nocleg, pogoda znowu była piękna, a stroje suche i przewiane. Tego dnia mieliśmy mały wypadek. Mai nie udało się zapanować nad rowerem podczas przelatywania nad bardziej piaszczystym fragmentem drogi i nie utrzymała równowagi. Skończyło się na strachu i obitym kolanie - fart nas nie opuszczał. Koło 19:00 dojechaliśmy na miejsce kolejnego noclegu. Niby na odludziu, ale kończyła się tam właśnie impreza. Zanim się rozpakowaliśmy i ogarnęliśmy goście się rozeszli. Zostaliśmy sami i mogliśmy napalić ogień w kominku.
Kategoria Rodzinnie, Wyprawy


Dane wyjazdu:
74.98 km 04:40 h
16.07 km/h:
Maks. pr.:42.50 km/h

Wyprawa rowerowa 2022 - dzień II

Poniedziałek, 23 maja 2022 · dodano: 09.06.2022 | Komentarze 0

Wilcze Laski - Kokoszka
Tego dnia wstałem wcześnie rano, zbiegłem do piwnicy, gdzie trzymaliśmy rowerki i zorganizowałem prowizoryczny stojak montażowy. Miałem szansę przyjrzeć się bliżej przerzutce, która ucierpiała poprzedniego dnia. Okazało się, że udało nam się całkiem nieźle spisać. Kilka minut regulacji i przerzutka odzyskała możliwości pracy w pełnym zakresie. W doskonałym humorze wróciłem na śniadanie. Tego dnia mieliśmy przed sobą jeden z dłuższych odcinków, ale poprzedniego dnia nie wymęczyliśmy się nadto, więc dzień zapowiadał się super.
Ruszyliśmy na wschód w stronię miejscowości Swornegacie. Krajobraz Kaszub jest uroczy, drogi wybraliśmy podrzędne, dużo szutrów... Minęliśmy jednostkę wojskową w Czarnem, obiadek zjedliśmy w Przechlewie. Michał miał delikatną usterkę - zgubił śrubę bagażnika, ale czym jest taka usterka przy niemal zerwanym haku? Szybko umocowaliśmy bagażnik śrubą błotnika, a błotnik - nie ma popyliny - trytytką :cP. Nocleg mieliśmy zaplanowany w gospodarstwie agroturystycznym w miejscowości Kokoszka. Nawigacja, chcąc skrócić dystans, pokierowała nas w wyjątkowo trudny teren. Przedzieraliśmy się przez las piaszczystą drogą, z mnóstwem podjazdów. Niby 2 - 3 km, ale najbardziej dał nam w kość ten ostatni etap. Pomijając nawet przygodę Michała, który wypytując o kwaterkę został "wyproszony" z posesji przez gospodarza wymachującego widłami. Z radością powitaliśmy gospodarstwo. Na podwórzu kury, kaczki, a na tyłach kilka domków kempingowych, z których jeden zajęty był przez parkę ze Śląska. Rozgościliśmy się sprawnie, nawet udało nam się zorganizować przepierkę rowerowych ciuszków. Na kolację zjedliśmy kiełbaski pieczone w ognisku i posiedzieliśmy jeszcze do późna snując plany na dzień kolejny.

Kategoria Rodzinnie, Wyprawy


Dane wyjazdu:
50.05 km 03:31 h
14.23 km/h:
Maks. pr.:36.10 km/h

Wyprawa rowerowa 2022 - dzień I

Niedziela, 22 maja 2022 · dodano: 09.06.2022 | Komentarze 0

Czaplinek - Wilcze Laski
Nareszcie! Nasza coroczna rowerowa wyprawa to okres na który chyba każdy z naszego grona czeka przez cały rok. Trasę w tym roku opracował Waldek, przygotowując marszrutę i rezerwując zawczasu noclegi. Po pandemii rynek turystyczny nie funkcjonuje jeszcze jak dwa lata temu i martwiliśmy się, że nie uda się znaleźć noclegów "z marszu". Także w tym roku zaplanowaliśmy wynajęcie busa, który pomieści całą naszą siódemkę z rowerami i bagażami. Wprawdzie podróż pociągiem w miejsce startu ma swoje uroki, ale przy tak licznym peletonie zakup biletów nawet na bezpośrednio skomunikowanych trasach graniczyłby z cudem. A do Czaplinka bezpośredniego pociągu nie było. Dlatego bus - drożej niż w zeszłym roku, ale wygoda i bezpieczeństwo nie do przecenienia. Spakowaliśmy się rano w sobotę i popołudniu byliśmy w Czaplinku. Tam rozgościliśmy się w Zajeździe Czapla i poszliśmy na kilkukilometrowy spacer. Z zakupami wróciliśmy do zajazdu z pierwszymi kroplami deszczu. Wieczór upłynął nam na tańcach i planowaniu dalszej przygody. Z troską analizowaliśmy prognozę pogody, która podczas tego tygodnia straszyła deszczem każdego dnia, choć akurat niedziela miała być raczej pogodna.
Waldek super przygotował trasę. Wyjazd z Czaplinka i od razu wbiliśmy w poprowadzone lasami boczne szutrowe i niekiedy piaszczyste szlaki. Tego dnia dystans nie był zbyt wyśrubowany - miało być ponad 40 km. I... mogły to być moje ostatnie kilometry na tej wyprawie. Jadąc przez las w okolicach urokliwego jeziorka przed Bornym Sulinowem, zjechałem ze ścieżki na polanę i czekałem na resztę ekipy. Nagle, podczas wciągania przełożenia na lżejszy bieg, usłyszałem złowieszczy chrobot z okolic przerzutki. Od razu się zatrzymałem, ale okazało się, że wózek wkręcony jest w szprychy, a hak niebezpiecznie wygięty. Oczywiście zapasowego haka nie woziłem (dotychczas) ze sobą (ale zmienię to przyzwyczajenie). Na szczęście chłopaki sprawnie pomogli mi wyplątać przerzutkę, zdjąć koło i na spokojnie przyjrzeliśmy się usterce. Hak dało się delikatnie prostować, wózek był pokrzywiony, ale dawał nadzieję, że unikając skrajnych przełożeń może jakoś da się jechać. Nadzieją napawał fakt, że mimo niedzieli w Bornym Sulinowie świeciła ikonka "otwarte" przy serwisie rowerowym. Ustawiłem neutralne przełożenie i z duszą na ramieniu potoczyłem się w stronę miasta. Serwis rowerowy znaleźliśmy, niestety furtka wejściowa na posesję była zamknięta. Telefonicznie skontaktowaliśmy się z właścicielem, który akurat był na imprezie rodzinnej. I nie do wiary! Zorganizował młodego człowieka, który otworzył nam warsztat i umożliwił skorzystanie z narzędzi. Wielkie dzięki i szacunek dla właściciela wypożyczalni i serwisu w Bornym Sulinowie przy ul. Bolesława Chrobrego 31 (pozwoliłem sobie zamieścić opinię także w Google).
Gdy już uporaliśmy się z usterką, podjechaliśmy jeszcze na teren poligonu i zwiedziliśmy zorganizowane tam muzeum sprzętu wojskowego.
Po obiadku już bez przeszkód ruszyliśmy dalej i dojechaliśmy do miejscowości Wilcze Laski, gdzie w pięknie odnowionym dworku mieliśmy zaplanowany nocleg.

Kategoria Rodzinnie, Wyprawy


Dane wyjazdu:
26.45 km 01:31 h
17.44 km/h:
Maks. pr.:33.80 km/h

Grill... skręcanie

Niedziela, 8 maja 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 0

W niedzielę padł pomysł grilla u rodziców. Siedliśmy na rowerki. Na miejscu okazało się, że grill jest, ale... w pudełku, prosto ze sklepu, nieskręcony. Zabraliśmy się dziarsko do rzeczy, ale nie udało się dokończyć roboty. Z rytmu wybił nas telefon Przyjaciół wracających z weekendu w SPA - dziś urodziny Michała. Trzeba się było zbierać, bo urodzinowa impreza niebawem. Mieliśmy doskonały czas powrotu do domu. A impreza była przednia.
P.S.
Skręcanie grilla dokończyłem następnego dnia ;c)


Dane wyjazdu:
77.50 km 04:04 h
19.06 km/h:
Maks. pr.:33.80 km/h

Pawełki we dwoje.

Sobota, 7 maja 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 0

Z Anią w stronę Pawełek. Wiedzieliśmy, że raczej nie zobaczymy kwitnących rododendronów, ale dla Ani ten kierunek kojarzy się z pierwszymi dłuższymi wycieczkami. Tym razem nie spotkaliśmy zbyt wielu osób. Krótka przerwa w Blachowni i dalej w stronę Cisia, Puszczewa, Łebków. Przy rezerwacie pusto. Podjechaliśmy nad wodę i zjedliśmy kiełbaski z ogniska. Powrót ekspresowy przez Lisów i Herby. Rowery działają bez zastrzeżeń - jesteśmy przygotowani do wyprawy.


Dane wyjazdu:
48.36 km 03:14 h
14.96 km/h:
Maks. pr.:38.60 km/h

Z Olą i Michałem

Wtorek, 3 maja 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 0

Tego ranka Michał z Olą zagadnęli nas o przejażdżkę. Oczywiście, że się przyłączyliśmy. Tym razem Ola prowadziła nas swoimi ścieżkami. Najpierw w stronę Poraja, później Dębowiec. Udało nam się zjeść kiełbaski z ogniska. Powrót przez Olsztyn i... wieczorna sauna :cP


Dane wyjazdu:
19.07 km 01:13 h
15.67 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h

Na lody

Poniedziałek, 2 maja 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 0

Cała majówka zapowiada się rowerowo. Dzisiaj na lody, dołączyła do nas Karolinka.


Dane wyjazdu:
79.05 km 04:25 h
17.90 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h

Z Dawidem do Złotego Potoku

Niedziela, 1 maja 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 0

Mój bratanek (i chrześniak Ani) Dawid zaczął przygodę z rowerem w klubie kolarskim. Z zapałem bierze udział w treningach, a przy rodzinnym stole coraz częściej wybrzmiewają tematy związane z dwoma kółkami. Podczas jednej z rodzinnych uroczystości Ania obiecała Dawidowi, że zabierzemy go na długą rowerową przejażdżkę. I przyszedł weekend majowy - doskonała okazja. Pogoda super! Wsiedliśmy z Anią na rowery i do Rędzin po Dawida. Tam dołączył do nas Dawid, z którym przez Jaskrów ruszyliśmy w stronę Turowa i dalej Zrębice w stronę Złotego Potoku. Ponieważ po drodze mijało nas mnóstwo samochodów ze spakowanymi rowerami założyliśmy, że w Pstrągarni nie będzie szansy usiąść przy rybce. Dlatego skręciliśmy w stronę Ostrężnika i tam poczekaliśmy na rodziców Dawida. Młody zniósł dystans nad podziw dobrze - po objedzie postanowił towarzyszyć nam dalej w stronę Olsztyna mimo, że rodzice oferowali mu miejsce w samochodzie. Tak więc we troje zjechaliśmy jeszcze w stronę Olsztyna, gdzie pożegnaliśmy się z Dawidem, którego przekazaliśmy rodzicom. Rodzice mogą być dumni - młody przejechał z nami ok. 60 km bez żadnego problemu. My z Anią wróciliśmy sobie najkrótszą drogą do domku. Już pod koniec miesiąca wyprawa rowerowa!