Info

avatar Jestem Mariusz z Częstochowy. Od 13 września 2010 r przejechałem 26019.32 kilometrów, głównie po asfalcie (dlatego tylko 2520.86 w terenie). Jeżdżę z prędkością średnią 17.64 km/h.
Więcej o mnie. button stats bizkestats.pl 2024 button stats bizkestats.pl 2023 button stats bizkestats.pl 2022 button stats bizkestats.pl 2021 button stats bizkestats.pl 2020 button stats bizkestats.pl 2019 button stats bizkestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy markon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
68.61 km 05:27 h
12.59 km/h:
Maks. pr.:39.50 km/h

Rodzinne Wybrzeże - dzień III

Środa, 24 maja 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 0

Wstał kolejny dzień... Rowerowo - chyba najtrudniejszy podczas całej tej wyprawy. Ale po kolei...
Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanko i wyjechaliśmy z Ustki trzymając się oznaczeń szlaku rowerowego R-10. Droga prowadziła lasami, początkowo po nasypie pozostawionym po rozebranych torach kolejki wąskotorowej. Jadąc sobie przestałem spoglądać na nawigację, przez co przegapiliśmy moment, gdy za miejscowością Zapadłe planowaliśmy wrócić w stronę brzegu morza. Pojechaliśmy dalej, ale w sumie chyba przypadek oszczędził nam dodatkowych trudów. W pierwszym założeniu mieliśmy przejechać przez Rowy i mierzeją nad Jeziorem Gardno, aby potem wrócić w głąb kraju, by ominąć od południa Jezioro Łebsko. Sprzed trzech lat pamiętaliśmy z Waldkiem, jak trudny do przebycia jest teren otaczający Łebsko. Dlatego gdy się okazało, że Gardno minęliśmy od południa, odpuściliśmy zwrot na Rowy i postanowiliśmy szerszym łukiem dotrzeć do Łeby. Jak dobra była to decyzja utwierdziła nas opowieść Konrada, który wyprzedził nas w okolicy miejscowości Zapadłe. On mknął raźno, przejechał koło naszej ekipy, aby... dogonić nas ponownie pod wieczór tuż przed Łebą.
Objazd Jeziora Łebsko naprawdę może pokrzyżować szyki. 4 lata temu jadąc tamtędy z Waldkiem i Maćkiem zapuściliśmy się w bagniste tereny, aby przez Kluki objechać jezioro po jak najmniejszym promieniu. Wówczas okazało się to niemożliwe. Spotkany w Klukach leśniczy zawrócił nas uprzedzając, że nie przedrzemy się przez rozlewiska. Podobno bobry zrobiły sobie na tamtym terenie poligon i blokując cieki wodne doprowadziły do zalania całej okolicy.
Mając tą wiedzę, jeszcze raz w miejscowości Smołdzino dopytałem, że nie warto zapuszczać się na Kluki i pojechaliśmy w stronę Żelaza. Tuż za miejscowością Żelazo jest zjazd na leśną dukt prowadzący przez Słowiński Park Narodowy. Dla widoków naprawdę warto tamtędy się zapuścić, ale trzeba mieć na względzie, że dłuższe odcinki drogi rowery trzeba pchać po piachu. Jeśli komuś zależy na czasie, lub np. pogoda nie sprzyja przedzieraniu się przez piachy, pozostaje tylko dojechanie do szosy nr 213 i połknięcie tych kilkunastu kilometrów.
My zapuściliśmy się w lasy i... naprawdę było ciężko. Piaszczysta droga wspina się do góry, nie na tyle stromo, aby nie dało się jechać z sakwami, ale co chwila kopny piach sprawia, że trzeba zejść z roweru i podprowadzić go kawałek. Na szczycie wzniesienia jest przeurocze jeziorko. Piękny widok rekompensuje trochę trudy, ale zaraz potem znowu na rower i na zjeździe także trzeba uważać na sypkie fragmenty. Ten odcinek drogi, pomiędzy Żelazem a Równem był chyba najtrudniejszy na całej Wyprawie. Pozostaje tylko cieszyć się, że nie podkusiło nas zapuścić się w okolice Kluków i że pogoda nie uczyniła tego etapu jeszcze trudniejszym. Wspomniałem o Konradzie. Wyprzedził nas kilka godzi wcześniej i z tempa jego jazdy wnioskowałem wówczas, że się nie spotkamy. Spotkaliśmy się właśnie na zjeździe do Równa. Nasza ekipa akurat podzieliła się trochę. Ja szedłem sobie z Żonką, a Michały i Waldki zniknęli gdzieś w przodzie. Konrad z ulgą zwolnił przy nas i dalej towarzyszył nam już do Łeby. Opowiedział o przeprawach rzecznych, które zaliczył jadąc w okolicach Kluków. Naszych przyjaciół nie dogoniliśmy w trasie. Gdy wynurzyliśmy się z lasów i mieliśmy do Łeby jakieś 5 km, okazało się, że oni dotarli do asfaltu i już szukają noclegu. My z Konradem pojechaliśmy dalej wg wskazań mojego Garminka, tak więc do samej Łeby jechaliśmy terenową wersją szlaku: przez Rówienko, Zgierz, Izbicę, Gać i Żamowską. Kondrad planował nocleg w bliżej Karwii, ale nasza dyskusja spowolniła go na tyle, że postanowił spróbować przenocować tam, gdzie my.
Tym razem nocleg wypadł nam w domku kempingowym. Nasz nowopoznany towarzysz podróży wolał rozłożyć się w hamaku w ganku obok. Urządziliśmy kolację, podczas której ja kajałem się, że znowu dałem się wodzić za nos Garminkowi, a moi dzielni towarzysze zapewniali, że nic się nie stało, że kochają tak ciorać się w piachach i pchać rowery pod górę.
Kategoria Rodzinnie, Wyprawy



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zyokr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]