Info

avatar Jestem Mariusz z Częstochowy. Od 13 września 2010 r przejechałem 26019.32 kilometrów, głównie po asfalcie (dlatego tylko 2520.86 w terenie). Jeżdżę z prędkością średnią 17.64 km/h.
Więcej o mnie. button stats bizkestats.pl 2024 button stats bizkestats.pl 2023 button stats bizkestats.pl 2022 button stats bizkestats.pl 2021 button stats bizkestats.pl 2020 button stats bizkestats.pl 2019 button stats bizkestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy markon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
46.84 km 02:30 h
18.73 km/h:
Maks. pr.:48.90 km/h

Dookoła Polski - Bieszczady - dzień I

Sobota, 10 czerwca 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 0

Nie wiem, czy mogę kontynuować tą opowieść, jako kolejnego etapu naszej Wyprawy Dookoła Polski. Nic nie zapowiadało komplikacji, które doprowadziły do tego, że pomysłodawca i główny organizator Waldek nie mógł pojechać. Na szczęście nie były to przyczyny tak drastyczne, jak np. złamanie ręki w trasie, które spowodowało zawirowanie podczas nadmorskiego etapu. Ponieważ jednak udało nam się wówczas ogarnąć temat dalej, jestem dobrej myśli. Praca jest ważna i czasami wymaga od nas wyrzeczeń, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się już razem z Waldkiem wrócić na wyznaczoną trasę. A że Waldka nie było, możliwe, że w przyszłym roku ten etap powtórzymy razem z nim. W ogóle nie martwiłoby mnie to - tereny są przepiękne i jazda południowo-wschodnim regionem Polski każdemu rowerzyście przypadłaby do gustu. Ale wracając do wyprawy...
Przygotowania tym razem mnie i Waldka wręcz zaskoczyły. Okazało się, że przyłączyły się do naszego grona kolejne osoby i w miarę, gdy termin wyjazdu się zbliżał, każdy dorzucał od siebie porcje organizacyjnych cegiełek. Np. Wojtek "Voit" zorganizował fantastyczny transport - firmę Stepbus, która w cenie niewiele wyższej niż PKP zaoferowała transport nawet 8 osób z rowerami do Zamościa i odbiór z miejsca zakończenia etapu. Maciek "Gagar" poświęcił swój czas i rozejrzał się za noclegami, a gdy okazało się, że trafia się fajna miejscówka, rezerwował ją od razu. Zrobił kawał dobrej roboty. Udało mu się zamówić noclegi w okresie obejmującym długi weekend w cenach 25 - 35 zł od osoby - SZACUN! Każdy dorzucał swoje propozycje trasy i w kwestiach organizacyjnych pozostawało jedynie zadecydowanie, które z propozycji uda się upchnąć w napiętym planie wyprawy.
Tak więc, podczas spotkania organizacyjnego, które odbyło się ok. miesiąc przed wyjazdem, wiedzieliśmy już niemal wszystko. Nieznany był jedynie skład... Okazało się, że zrezygnować z wycieczki musieli: Jacek "Michaill", Robert, i Waldek, który dowiedział się o tym praktycznie tydzień przed wyjazdem :c(.
A w dzień wyjazdu - nasza siódemka spotkała się rano przy Hali "Polonia". Tą przygodę przeżyć miałem w towarzystwie 6 rowerzystów z CFR: Agnieszki "abovo", Agnieszki "LadyAga", Wojtka "voit", Maćka "gagar", Przemka "przemo2" i Marka "marcus2902". Szybko umocowaliśmy rowery, bagaże wrzuciliśmy do busa. Pamiątkowe zdjęcie z Waldkiem, który oczywiści przyjechał nas pożegnać, i w drogę!
Podróż do Zamościa minęła nam wesoło. Dyskutowaliśmy, śpiewaliśmy, snuliśmy plany... Ani się człowiek obejrzał, a już byliśmy na miejscu. Zamość powitał nas piękną pogodą. Niektórzy z nas, w tym ja, przebraliśmy się w rowerowe stroje. Chociaż tego dnia mieliśmy przejechać tylko k. 30 km, wolałem zadbać o tyłek, który dla rowerzysty w trakcie wyprawy jest bardzo ważną częścią ciała. Szybka fotka na rynku na tle ratusza i ruszyliśmy w naszą przygodę.
Tutaj mam naprawdę mały problem. Dotychczas to zawsze na mnie spoczywał temat wytyczania szlaku i nawigowania. Tym razem Maciek z Wojtkiem tak się zaangażowali w przygotowania, że trasę mieli w małych palcach, gdyż spędzili na jej planowaniu długie wieczory. Nie pozostało mi nic innego, jak jechać za nimi, delektując się drogą. Jest jeden mankament takiej sytuacji. Po prostu NIE PAMIĘTAM nazw miejscowości, przez jakie przejeżdżaliśmy. To tak, jak jadąc samochodem i korzystając z nawigacji jest duże prawdopodobieństwo, że bez GPS nie potrafilibyśmy trafić drugi raz do celu. Pisząc ten tekst, muszę posiłkować się fotografiami i zapisem śladu ;c).
Zanim wyjechaliśmy z Zamościa w stronę Krasnobrodu, zjedliśmy pyszny obiadek w karczmie. Miało tam miejsce miłe spotkanie - wjechały dwa autokary z Częstochowy. Wśród turystów były sąsiadki naszej Agnieszki "Abovo". Bardzo były zdziwione, że Polskę da się zwiedzać ufając jedynie sile własnych nóg ;c). Po obiadku w drogę. Szosa była ruchliwa, więc tam, gdzie się dało, korzystaliśmy ze "ścieżki rowerowej" wytyczonej chodnikami. Niestety, takie "ścieżki" mają swoje wady. Najdotkliwiej przekonał się o tym Maciek "Gagar", który w pewnym momencie uderzył w jakąś nierówność. Skończyło się na drobnych otarciach i... zdeformowanej obręczy przedniego koła. Od Zamościa odjechaliśmy niecałe 10 km, a jego rower nie nadawał się do dalszej jazdy. Szybka "burza mózgów". Mieliśmy w naszej ekipie zawodowego serwisanta. Przemka "Przemo2", który ocenił, że obręcz nie nadaje się już do niczego. Była sobota, godzina 17.00, Zamość blisko... Udało nam się skontaktować ze sklepem rowerowym, gdzie obręcz byłaby dostępna. Rozkulbaczyłem mój rowerek i pomknąłem żwawo w stronę Zamościa. Do sklepu nie dojechałem... Po wjechaniu w granice miasta, zobaczyłem przy drodze reklamę: "używane rowery z Zachodu" i wjechałem z nadzieją, że pewnie sprowadzane rowery przed sprzedażą wymagają serwisu. Moje nadzieje nie były płonne. Wyjechałem stamtąd z bardzo fajnym kołem kupionym w przystępnej cenie. Powrót do przyjaciół zajął mi kilkanaście minut. Po wymianie koła pojechaliśmy dalej. Niby droga była krótka, ale cieszyłem się, że założyłem spodenki rowerowe. Przez jazdę serwisową do Zamościa i z powrotem dokręciłem kilkanaście kilometrów żwawym tempem, więc nie ma co - jadąc rowerem warto mieć wkładkę z żelem ;c).
Pierwszy nocleg zaplanowano w Krasnobrodzie. Dojeżdżamy tam radośni, rozgrzani pierwszym dniem pedałowania. Miejscówka super - jest miejsce na ognisko, fajne pokoiki z łazienkami i zaplecze kuchenne. Delikatną kolacyjkę spożywamy kibicując polskim piłkarzom, a późnym wieczorem urządzamy sobie jeszcze ognisko z pieczeniem kiełbasek i śpiewami przy gitarze.
Relacje z tego dnia wraz pięknymi fotkami na blogach Voit'a, Gagara i Przema2.
Wyprawa rozpoczęta...



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jegot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]