Info

avatar Jestem Mariusz z Częstochowy. Od 13 września 2010 r przejechałem 26520.74 kilometrów, głównie po asfalcie (dlatego tylko 2627.86 w terenie). Jeżdżę z prędkością średnią 17.64 km/h.
Więcej o mnie. button stats bizkestats.pl 2024 button stats bizkestats.pl 2023 button stats bizkestats.pl 2022 button stats bizkestats.pl 2021 button stats bizkestats.pl 2020 button stats bizkestats.pl 2019 button stats bizkestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy markon.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
125.50 km 06:42 h
18.73 km/h:
Maks. pr.:47.08 km/h

Wybrzeże - dzień I

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 05.06.2012 | Komentarze 1

Niestety. W tym roku nie udało nam się zrealizować planu przejechania rowerkami ze Świnoujścia na Hel. A wszystko tak pięknie się zaczęło.
Do peletonu dołączyła Abovo i brat Waldka - Darek. Darek nie do końca dołączył do peletonu, ale zaoferował wspierać nas w trasie pomocą i towarzyszyć nam samochodem. Udało nam się przygotować plan podróży, dogadać noclegi, trasę, wyszykować rowery i... Niestety, przez zbieg okoliczności zakończony urazem Waldka musieliśmy przerwać eskapadę po dwóch dniach pedałowania. Ale od początku...
W piątek wziąłem wolne, by móc bez pośpiechu ogarnąć wszystko przed wyjazdem. Czekać musieliśmy na Waldka, który musiał być tego dnia w pracy. Udało nam się wyjechać k. 17.00. Podróż minęła wesoło i bardzo szybko. O 1.00 udało nam sił wsiąść na prom w Świnoujściu i przed 2.00 spaliśmy smacznie na campingu.
Rano pobudka i miłe zaskoczenie. Prognozy straszyły deszczem, a za oknem, nieśmiało bo nieśmiało, ale z chmurami walczyło SŁOŃCE! Było zimno, wiał mocny wiatr (tu prognozy się nie pomyliły - wiał w plecy od zachodu :cP), ale deszczu nie było.



Zebraliśmy się szybko i pojechaliśmy na krótką sesję fotograficzną. Najpierw na falochron z wiatrakiem, który jest symbolem Świnoujścia (wg Waldka równie ważnym, jak budka w której w zeszłym roku jedliśmy przepyszne żeberka - niestety w tym roku przebudowa pasażu pochłonęła tą kulinarną atrakcję).



Z falochronu pojechaliśmy pod najwyższą na na polskim wybrzeżu latarnię morską.
Postanowiliśmy się trzymać jak najbliżej wybrzeża, ale ponieważ pierwsze dwa odcinki były zaplanowane na ponad 100 km, a Świnoujście opuściliśmy dopiero koło południa, woleliśmy korzystać z asfaltu. Gdyby ktoś jednak chciał odcinek pomiędzy Świnoujściem a Międzyzdrojami pokonywać szlakiem rowerowym (nadmorski oznaczony jest kolorem czerwonym i pokrywa się z międzynarodowym szlakiem rowerowym - R10) musi przygotować się na typowy "teren" (sprawdziliśmy to w zeszłym roku śpiesząc się na pociąg)
Wiatr wiał ostro, cały czas w plecy, więc szybko znaleźliśmy się w Międzyzdrojach. Fotek telefonem nie robiłem, ale na pewno u Abovo się jakieś znajdą :cP
Od Międzyzdrojów jechaliśmy cały czas drogą 102. Wcale nie jest to zły wybór.



Droga biegnie najpierw bardzo malowniczo przez Woliński Park Narodowy, a później bardzo blisko brzegu, przez wszystkie nadmorskie miejscowości. Co jakiś czas zajeżdżaliśmy na plażę, by przekonać się, że wiatr wieje tutaj ze dwa razy silniej, a temperatura jest kilka stopni niższa, niż na osłoniętej lasami szosie. Natomiast widoki na plaży - cudowne!



Przez Międzywodzie, Dziwnów, Pobierowo dojechaliśmy do Trzęsacza.
Tutaj zjedliśmy po rybce i zobaczyliśmy (powtórzę za przewodnikiem Polskie Szlaki Turystyczne) "jedne z najsłynniejszych ruin w kraju. Pozostałości XV-wiecznego kościoła stoją na skraju klifu. W momencie budowy świątynia była oddalona o 2 km od brzegu Setki lat niszczejącej działalności morza (abrazji), które podgryzało brzeg i przesuwało się wgłąb lądu, były przyczyną zniszczenia świątyni. Na początku XX wieku fragment budowli zabrało morze". (fotki u Abovo)
Wiatr na pomoście nad klifem był tak porywisty, że obawiałem się czy w ślad za budowlą w morze nie polecą nasze rowery. Udało się je utrzymać i zrobić kilka fotek. Podczas tej wyprawy nie miałem aparatu - zdjęcia robiłem telefonem - OTO ONE. Więcej PRZEŚLICZNYCH fotek z pewnością będzie w relacji Abovo :cP.
Dalej był Rewal, a potem przez mój błąd nawigacyjny szosa odrzuciła nas od wybrzeża, przez co minęliśmy Niechorze, gdzie można byłoby zobaczyć uznawaną za najpiękniejszą na polskim wybrzeżu latarnię morską. Trudno - może następnym razem. Gdy się zorientowaliśmy, że za głęboko w ląd się wbijamy, odbiliśmy w stronę miejscowości Pogorzelica. I tu, pomiędzy Pogorzelicą a Mrzeżynem, jest piętnastokilometrowy odcinek drogi, który na długo utkwi w naszej pamięci z dwóch powodów. Pierwszym są wyboje, które zmieniały jedynie fakturę - betonowe płyty przechodziły w granitowe otoczaki, szutry, a nawet kopny piach.



Gdy dojechaliśmy do końca drogi okazało się, że jest ona zamknięta bramą jednostki wojskowej i musieliśmy otoczyć ją kilkukilometrowym objazdem. Dawniej cała droga była na terenie jednostki wojskowej. Teraz biegnie wzdłuż ogrodzenia opuszczonych terenów wojskowych, a czynna jednostka znajduje się przy wylocie drogi w Mrzeżynie. Obecnie trwają prace nad budową ścieżki rowerowej.
I tutaj drugi powód dla którego ten odcinek utkwił mi w pamięci. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej dziewiczej plaży. Na przestrzeni kilkunastu kilometrów nie ma "żywego ducha".



Plaża leży pod wysokim na kilkanaście metrów klifem. Gdybyśmy mieli namioty, to z pewnością skrócilibyśmy dzienny odcinek i tam spędzili noc.



Przewodnik podaje, że "w Mrzeżynie 17 marca 1945 roku odbyły się pierwsze powojenne zaślubiny Polski z morzem".
Naprawdę warto było zobaczyć to miejsce, zanim jeszcze zostanie wykończona ścieżka rowerowa, która z pewnością przyciągnie tam setki ludzi. Będzie kontynuacją drogi rowerowej R10, która od tego miejsca jest naprawdę dobrze utrzymana. Od Dźwirzyna do Kołobrzegu wjechaliśmy ścieżką rowerową, która przypomina tą na nasz Olsztyn, a ciągnie się dalej, przez Kołobrzeg do Ustronia Morskiego. Ale o tym w następnym odcinku.
W Kołobrzegu dojechaliśmy na camping, gdzie już czekał na nas Darek. We czwórkę poszliśmy na (za-)dłuuuugi spacer w poszukiwaniu kolacji. Zmęczenie dało znać o sobie - zasnęliśmy w momencie.


Komentarze
Abovo
| 08:57 środa, 6 czerwca 2012 | linkuj Wspomnienie tej plaży na długo pozostanie. Zapierający dech w piersiach widok!
Dzika plaża - czysta, piękna, nietknięta :-D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa esciu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]