Info
Jestem Mariusz z Częstochowy. Od 13 września 2010 r przejechałem 26520.74 kilometrów, głównie po asfalcie (dlatego tylko 2627.86 w terenie). Jeżdżę z prędkością średnią 17.64 km/h.Więcej o mnie. 2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Lipiec3 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj7 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec4 - 0
- 2023, Maj9 - 0
- 2022, Sierpień3 - 1
- 2022, Lipiec2 - 0
- 2022, Czerwiec4 - 0
- 2022, Maj10 - 0
- 2022, Kwiecień2 - 0
- 2022, Marzec1 - 0
- 2021, Sierpień3 - 0
- 2021, Maj7 - 0
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Sierpień3 - 0
- 2020, Lipiec8 - 5
- 2020, Czerwiec4 - 0
- 2020, Maj5 - 0
- 2020, Marzec1 - 0
- 2019, Sierpień1 - 0
- 2019, Czerwiec4 - 0
- 2019, Maj6 - 2
- 2019, Kwiecień1 - 0
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik2 - 0
- 2018, Wrzesień1 - 0
- 2018, Sierpień1 - 0
- 2018, Czerwiec1 - 0
- 2018, Maj9 - 1
- 2018, Kwiecień4 - 0
- 2018, Marzec2 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień2 - 0
- 2017, Czerwiec7 - 2
- 2017, Maj10 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 2
- 2017, Marzec1 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Czerwiec6 - 4
- 2016, Kwiecień2 - 2
- 2015, Grudzień1 - 3
- 2015, Październik1 - 2
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec4 - 4
- 2015, Czerwiec5 - 6
- 2015, Maj6 - 3
- 2015, Kwiecień1 - 0
- 2015, Marzec7 - 2
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń4 - 3
- 2014, Grudzień1 - 0
- 2014, Listopad2 - 3
- 2014, Październik4 - 1
- 2014, Wrzesień6 - 2
- 2014, Sierpień6 - 4
- 2014, Lipiec3 - 4
- 2014, Czerwiec7 - 13
- 2014, Maj1 - 1
- 2014, Kwiecień5 - 10
- 2014, Marzec9 - 3
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń4 - 1
- 2013, Grudzień5 - 15
- 2013, Listopad5 - 3
- 2013, Październik6 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 5
- 2013, Sierpień8 - 5
- 2013, Lipiec13 - 16
- 2013, Czerwiec12 - 16
- 2013, Maj9 - 15
- 2013, Kwiecień7 - 2
- 2013, Marzec6 - 9
- 2012, Grudzień1 - 1
- 2012, Listopad3 - 9
- 2012, Październik4 - 3
- 2012, Wrzesień9 - 9
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec4 - 12
- 2012, Czerwiec9 - 16
- 2012, Maj14 - 25
- 2012, Kwiecień6 - 9
- 2012, Marzec9 - 15
- 2011, Grudzień2 - 9
- 2011, Listopad4 - 7
- 2011, Październik8 - 9
- 2011, Wrzesień9 - 9
- 2011, Sierpień7 - 1
- 2011, Lipiec12 - 14
- 2011, Czerwiec13 - 35
- 2011, Maj9 - 15
- 2011, Kwiecień10 - 13
- 2011, Marzec6 - 10
- 2011, Luty1 - 3
- 2011, Styczeń2 - 5
- 2010, Grudzień3 - 0
- 2010, Listopad5 - 13
- 2010, Październik9 - 8
- 2010, Wrzesień7 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
Rajdy
Dystans całkowity: | 4856.12 km (w terenie 566.02 km; 11.66%) |
Czas w ruchu: | 257:26 |
Średnia prędkość: | 18.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.64 km/h |
Suma podjazdów: | 5795 m |
Suma kalorii: | 6277 kcal |
Liczba aktywności: | 51 |
Średnio na aktywność: | 95.22 km i 5h 02m |
Więcej statystyk |
Hajnówka dzień II
Piątek, 29 maja 2020 · dodano: 15.06.2020 | Komentarze 0
W piątek obudziliśmy się z nadzieją patrząc przez okno i znowu radość! Słońce! A wg prognozy piątek miał być w Hajnówce deszczowy. Szybko wyszykowaliśmy rowerki i ruszyliśmy, tym razem na południe drugą stroną pętli niebieskiego szlaku "Hajnówka - Topiło", aby wskoczyć na pętlę zielonego szlaku "Dubicze Cerkiewne - Topiło - Białowieża" i z Białowieży wrócić do Hajnówki Green Velo. Przez las jechało się super. Szutrówka biegła długimi prostymi co kilka kilometrów skręcając to na wschód, to na południe. Las dokoła był bardzo malowniczy, a pogoda cudowna. Gdy wskoczyliśmy na zielony szlak zmieniliśmy kierunek jazdy na północno-wschodni. Zanim dotarliśmy do Białowieży złapaliśmy trochę energii na postoju w "Uroczysku - miejscu mocy". Drogi w Białowieży są w remoncie, ale nie był to problem dla rowerów. Dojechaliśmy w okolice muzeum i zjedliśmy obiad. Chcieliśmy spróbować lokalnych wyrobów, ale tym razem się zawiedliśmy - białowieska komercja doszła do głosu i... nie ma czego zachwalać. Natomiast wracając Green Velo wjechaliśmy na krótki postój do lokalu z rowerowymi akcentami w Budach Leśnych i stamtąd bez wahania zabraliśmy coś do wieczornej degustacji. Tego dnia pogoda dotrzymała do końca. Udało nam się nie zmoknąć.Sobota wg prognoz miała być deszczowa, dlatego założyliśmy piesze zwiedzanie Hajnówki i odwiedziny u Rodzinki Ani. Deszcz lał, ale nam to nie przeszkadzało. Udało nam się zajrzeć do Soboru Świętej Trójcy i po obiadku odwiedzić Ani rodzinkę - Ciocię Gienię i Piotra. W niedzielę mieliśmy w planach powrót do Częstochowy, ale zanim - wjechaliśmy jeszcze zapalić świeczki na grobach bliskich Ani i zajrzeliśmy do Cerkwi pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela. Potem pojechaliśmy samochodami w stronę Białowieży na spacer po Rezerwacie Pokazowym Żubrów. Wczesnym popołudniem ruszyliśmy w stronę Częstochowy i w domku byliśmy wczesnym wieczorem. Cudowny przedłużony rowerowy weekend - ale wyprawa nadal chodzi mi po głowie :c).
Hajnówka dzień I
Czwartek, 28 maja 2020 · dodano: 15.06.2020 | Komentarze 0
Cały czas mamy nadzieję, że kolejny etap naszej Rodzinnej Wyprawy uda się przeprowadzić w tym roku. Niestety dotychczas wstrzymanie kolejowych połączeń międzynarodowych nie pozwalało nam zaplanować bezpośredniego powrotu z Terespola. Może jeszcze się uda. Tymczasem, Ania zasugerowała, że przecież można byłoby przejechać się do Hajnówki, odwiedzić Rodzinkę, a przy okazji zabrać rowery i chociaż poczuć klimat wyprawy jeżdżąc po szlakach rowerowych Podlasia. Pomysł od razu przypadł mi do gustu, nie tylko zresztą mi - do wyjazdu zapalili się także Michał z Olą i Waldek z Wiolą (choć oni musieli poświęcić chwil kilka na wyrwanie urlopu).W każdym razie w środę wczesnym popołudniem udało nam się ruszyć w stronę Hajnówki z samochodami wypchanymi sprzętem rowerowym. Do Hajnówki dojechaliśmy wieczorem. Apartament nawet przerósł nasze oczekiwania - zapewniał komfortowe warunki całej naszej szóstce i bezpieczny parking dla samochodów i rowerów.
W czwartek rano obudziliśmy się pełni lęku o pogodę, ale okazało się, że nasz fart w tym względzie nie minął. Tego dnia postanowiliśmy zrobić pętlę czerwonym szlakiem wytyczonym z Hajnówki na zachód przez Czyże i później na południe przez Morze w stronę Dubicz Cerkiewnych. Później musieliśmy troszkę skrócić przejażdżkę i zamiast na Kleszczele skręciliśmy w stronę Witowa, aby lasami wrócić do Hajnówki. Decyzja była dobra, gdyż w Witowie dała o sobie znać prognoza i dopadła nas obiecanym deszczem. Na szczęście ulewa trwała tylko na długo, by dać nam posmak przygody, a na tyle krótko, by nas do przygód nie zniechęcić. Przy planowaniu wycieczki skorzystałem z aplikacji GreenVelo, która oprócz nawigowania po tym szlaku oferuje także możliwość planowania wycieczek po szlakach powiązanych - stąd pomysł na przejażdżkę szklakiem czerwonym nazwanym w aplikacji "Szlak rowerowy Hajnówka-Piaski", skrót zielonym szlakiem "Dubicze Cerkiewne-Topiło-Białowieża" i powrót do Hajnówki niebieskim szlakiem "Topiło - Hajnówka".
Pierwszy dzień na rowerach wszystkim przypadł do gustu pomimo, że buty i stroje trzeba było suszyć po krótkiej, ale intensywnej ulewie. Wieczorem zjedliśmy pyszną obiadokolację i szykowaliśmy się do zaplanowanej nazajutrz wycieczki do Białowieży.
Krakow
Piątek, 23 sierpnia 2019 · dodano: 02.04.2020 | Komentarze 0
W końcu! Po długiej przerwie udało mi się wybrać do Krakowa. Dzięki Abovo i Markus! Można na Was liczyć. I nieważne, że wpakowaliśmy się w piachy koło Masłońskich i ledwo zdążyliśmy na pociąg.To była moja ostatnia przejażdżka w 2019 roku. Cieszę się, że zakończyłem sezon „z przytupem”
Kategoria Rajdy
Złoty Potok (z CFR?)
Niedziela, 16 września 2018 · dodano: 21.09.2018 | Komentarze 0
Mimo, że noc miałem nieprzespaną - spotkaliśmy się w gronie absolwentów mat-fiz Sienkiewicza (rocznik '93 ;c)). Impreza skończyła się o 5 rano, o 8:00 prysznic, śniadanie i... na spotkanie z rowerzystami z CFR. No właśnie... Ostatnio coś forum powoli się wygasza i coraz rzadziej pojawiają się tam nowe wpisy. Na szczęście Maciek nie zapomina o mnie i daje znać o wycieczkach.Ekipę dopadłem przy Koksowni. Później przez Srocko do Olsztyna. Tego dnia był problem z zaopatrzeniem, bo większość sklepów była tej niedzieli zamknięta. Na szczęście w Olsztynie udało się uzupełnić zapasy i pognaliśmy przez Zrębice, Siedlec pod Bramę Twardowskiego. Tam dołączył do nas jeszcze Michaill. Już pełną ekipą wjechaliśmy w malowniczy teren, by przy Źródłach zrobić dłuższy postój. Jako, że mieliśmy ochotę spędzić na rowerach więcej czasu, wjechaliśmy w Złotym Potoku na obiad, a potem w dyskusji rozwiązaliśmy dylematy dotyczące powrotu. Padło na trasę "terenową", przez Aleję Klonów i szlakami turystycznymi w stronę Olsztyna. W Olsztynie oczywiście wizyta w Leśnym i powrót do Częstochowy przez Skrajnicę.
W Częstochowie na chwilę odłączyłem się od ekipy i udało mi się wypełnić rodzinne obowiązki - zapunktowałem u teściowej podejmując próbę na prawy cieknącej spłuczki. Dogoniłem jeszcze rowerzystów w RedPubie i czas było wracać do domku po wspaniałej rowerowej niedzieli.
P.S.
Spłuczkę naprawiłem dopiero dzisiaj - trzeba było wymienić jedną uszczelkę, ale myślę,że jako Zięciuniu, zapunktowałem.
Kategoria Rajdy
Weekend w Maluszynie
Sobota, 9 czerwca 2018 · dodano: 17.07.2018 | Komentarze 0
Kolejna wycieczka z Anią. Tym razem większe przedsięwzięcie, ale po wyprawie na Warmię "większe" nie w pełni jest uzasadnione. Zrobiliśmy to, co często chodzi mi po głowie. Na działkę do Maluszyna fajnie jest pojechać rowerem.We dwoje, trochę zmodyfikowaną trasą przez Skrzydlów w stronę Maluszyna.
Tam uroczy wieczór z Arturem i Renatą. W niedzielę przesiedzieliśmy do 15:00 i ruszyliśmy w powrotną drogę.
Uroczy rodzinny weekend...
z Rodzinką do Pawełek
Sobota, 11 czerwca 2016 · dodano: 18.07.2016 | Komentarze 1
Rodzinny wyjazd do Pawełek.Przed planowanym wyjazdem na Wybrzeże, wskazane było sprawdzenie, czy dzienny dystans powyżej 50 km nie będzie zbyt forsowny. Wybraliśmy się w czwórkę do Pawełek. Najpierw pyszne gofry nad zalewem w Blachowni, a potem dalej - lasami - w stronę rezerwatu. Po drodze spotkaliśmy Michaill'a, który wracał z noclegu pod gwiazdami. Wprawdzie nie nacieszyliśmy oczu kwitnącymi kwiatami - tydzień za wcześnie/za późno, ale za to potem siedliśmy sobie przy ognisku i zjedliśmy po kiełbasce. Wygląda na to, że nie zostałem znienawidzony przez Domowników...
Jestem dumny z Koleżanki Małżonki i Dzieciaczków.
Chcę jeszcze!
Kategoria Po godzinach, Rodzinnie, Rajdy
Inauguracja sezonu - Kraków
Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 05.04.2016 | Komentarze 2
Inauguracji sezonu z takim przytupem jeszcze nie miałem. Od grudnia rower stał w piwnicy i rdzewiał, a tu nagle zaproszenie na wiosenną wycieczkę do Krakowa. Pomysł padł na podatny grunt, dopieściłem w głowie jeszcze ideę i...
O 6.30 czekałem pod Jagiellończykami na ekipę z Częstochowskiego Forum Rowerowego. Przyjechali: Abovo, Gagar i Michaill... Chwilę ponarzekaliśmy na poranny chłód i pomarzyliśmy o słońcu, które miało niebawem rozgrzać powietrze do niemal 20 st. C. Ruszyliśmy w stronę Korwinowa, gdzie dołączył do nas jeszcze Robert i dalej już w pełnym składzie, przez Myszków, Zawiercie, w stronę Ogrodzieńca.
Aha... muszę wrócić na chwilę do planu. W niedzielę były imieniny mojego Taty - Ryszarda - i z tej okazji moja rodzinka zapragnęła zrobić coś zwariowanego. Ponieważ plan mojej wycieczki do Krakowa wyniknął wcześniej, niż temat imprezy imieninowej, postanowiliśmy połączyć wszystko w całość. Ja z ekipą z forum jechaliśmy rowerami do Krakowa, a w tym czasie moja rodzinka zabrała się w dwa samochody i pojechali naszym śladem. Dogonili nas za podjazdem przed Kluczami. Zatrzymaliśmy się tam na chwilkę (dłuższą chwilkę) i odśpiewaliśmy solenizantowi "Sto lat". Potem nasze ścieżki skrzyżowały się jeszcze w Karczmie w Rabsztynie, w Dolinie Prądnika i na koniec w Restauracji pod Wawelem, gdzie zwykle uzupełniamy zapasy energii straconej w trasie.
Ta wycieczka była naprawdę urocza. Pogoda dopisała, humory też. Moja rodzina miała okazję poznać pozytywnie zakręconych z Forum. Częste postoje spowodowały, że mimo wczesnego wyjazdu i tak dojechaliśmy na styk i reszta ekipy, wracająca pociągiem, musiała naprawdę się sprężać, żeby zdążyć na Dworzec.
A ja... w Restauracji pod Wawelem poczekałem na Rodzinkę, przebrałem się i poszliśmy wszyscy (10 osób) na spacer na Rynek. Zeszło nam do 22.00. Pierwszy raz mój rower wracał z Krakowa umocowany do naszego "wycieczkobusa". Wprawdzie minął mnie powrót "Wesołym pociągiem", ale to był naprawdę udany, rowerowy dzień.
Dziękuję za przemiłe towarzystwo i za wspaniałe wkomponowanie się ekipy w rodzinną uroczystość. Tata był bardzo wzruszony.
O 6.30 czekałem pod Jagiellończykami na ekipę z Częstochowskiego Forum Rowerowego. Przyjechali: Abovo, Gagar i Michaill... Chwilę ponarzekaliśmy na poranny chłód i pomarzyliśmy o słońcu, które miało niebawem rozgrzać powietrze do niemal 20 st. C. Ruszyliśmy w stronę Korwinowa, gdzie dołączył do nas jeszcze Robert i dalej już w pełnym składzie, przez Myszków, Zawiercie, w stronę Ogrodzieńca.
Aha... muszę wrócić na chwilę do planu. W niedzielę były imieniny mojego Taty - Ryszarda - i z tej okazji moja rodzinka zapragnęła zrobić coś zwariowanego. Ponieważ plan mojej wycieczki do Krakowa wyniknął wcześniej, niż temat imprezy imieninowej, postanowiliśmy połączyć wszystko w całość. Ja z ekipą z forum jechaliśmy rowerami do Krakowa, a w tym czasie moja rodzinka zabrała się w dwa samochody i pojechali naszym śladem. Dogonili nas za podjazdem przed Kluczami. Zatrzymaliśmy się tam na chwilkę (dłuższą chwilkę) i odśpiewaliśmy solenizantowi "Sto lat". Potem nasze ścieżki skrzyżowały się jeszcze w Karczmie w Rabsztynie, w Dolinie Prądnika i na koniec w Restauracji pod Wawelem, gdzie zwykle uzupełniamy zapasy energii straconej w trasie.
Ta wycieczka była naprawdę urocza. Pogoda dopisała, humory też. Moja rodzina miała okazję poznać pozytywnie zakręconych z Forum. Częste postoje spowodowały, że mimo wczesnego wyjazdu i tak dojechaliśmy na styk i reszta ekipy, wracająca pociągiem, musiała naprawdę się sprężać, żeby zdążyć na Dworzec.
A ja... w Restauracji pod Wawelem poczekałem na Rodzinkę, przebrałem się i poszliśmy wszyscy (10 osób) na spacer na Rynek. Zeszło nam do 22.00. Pierwszy raz mój rower wracał z Krakowa umocowany do naszego "wycieczkobusa". Wprawdzie minął mnie powrót "Wesołym pociągiem", ale to był naprawdę udany, rowerowy dzień.
Dziękuję za przemiłe towarzystwo i za wspaniałe wkomponowanie się ekipy w rodzinną uroczystość. Tata był bardzo wzruszony.
Kraków
Niedziela, 4 października 2015 · dodano: 13.10.2015 | Komentarze 2
W końcu się udało. We wrześniu próbowałem zdobyć Kraków, niestety - w zaplanowany weekend zwaliło się na mnie tyle spraw, że musiałem wszystko odwołać. Było mi tym bardziej głupio, że zdążyłem skrzyknąć na wyjazd ekipę z CFR, a sam nie pojechałem.Tym razem prognozy były super i... pogodynki się nie pomyliły. Takiej pogody nie mogliśmy sobie wymarzyć. Na miejsce zbiórki dotarliśmy we czworo: Abovo, Gagar, Matiz17 i ja.
Pojechaliśmy jak zwykle, przez Myszków, Zawiercie, Ogrodzieniec, Klucze, Rabsztyn, Ojców i Dolinę Prądnika. Po wyjeździe z Doliny Prądnika Gagar pokazał nam nową, bardzo malowniczą wersję dojazdu do Krakowa. Szlak rowerowy, którym nas poprowadził chyba na stałe wejdzie w marszrutę wypraw do Grodu Kraka.
Tym razem odpuściliśmy obiad w Rabsztynie - zwykle traciliśmy tam ponad godzinę. Za to pozwoliliśmy sobie na krótki odpoczynek po wjechaniu na szczyt wzniesienia przed Kluczami.
Obiadek zjedliśmy w restauracji pod Wawelem - tym razem nie pokrzyżowała nam planów żadna zamknięta impreza.
W pociągu jechaliśmy tym razem ciszej niż zwykle, bo mojej ukulele okazało się nie tak do końca odporne na wilgoć, jak zapewniała ulotka - porozklejało się zupełnie :c(. Tak więc, w najbliższym czasie nie będę maltretował uszu towarzyszy wyprawy brząkaniem na gitarce ;c).
A niedziela była naprawdę super!
Kategoria Rajdy
Rajd LGD "Zielony Wierzchołek Śląska"
Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 02.10.2015 | Komentarze 0
Wstyd mi, że tak rzadko mam okazję zrobić tutaj wpis. Ostatnio czas zasuwa mi tak bardzo, że opis wycieczki robię po miesiącu. Tym bardziej mi głupio, gdy okazuje się, że przez ten miesiąc nie zrobiłem ani kilometra. Coś muszę z tym zrobić. Obiecuję sobie, że kolejny sezon będzie bardziej rowerowy. Wojtek się pewnie nie pogniewa, że zamiast próbując nadwyrężać pamięć, przekieruję ewentualnych czytelników na jego blog. To była naprawdę fajna rowerowa niedziela. Szkoda, że taki ich mało ostatnio :c). Kategoria Rajdy
Mini Orbita 2015
Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 28.07.2015 | Komentarze 3
Orbity organizowane przez Krzyśka weszły już chyba na stałe do kalendarza częstochowskich imprez rowerowych.Tym razem zmieniono trochę formułę. Wytyczono wokół Częstochowy koło o promieniu ok. 15 km. Start w Kamyku - jeden objazd to 98 km. Start o 19 w sobotę, koniec o 19 w niedzielę i... kto miał siłę i ochotę mógł się pokusić o przejechanie pętli choćby i 6 razy. Chyba nikt taki "ochotny" się nie znalazł, ale silni byli - kilka osób wykręciło ponad 500 km w 24 godziny.Ja już dwa lata temu postanowiłem sobie nic nie udowadniać ;c). Orbitę traktuję jako możliwość wspólnej przejażdżki w miłym gronie. Dlatego zadeklarowałem przejechanie 1,5 kółka - a i to mi tym razem nie wyszło. Czas gonił, bo...W domu czekała Ania - i tak za późno dotarłem biorąc pod uwagę okoliczności . Z okazji imienin wszystkim Aniom chciałem życzyć zdrowia i pogody ducha.
Tak więc wstałem po 4.00 rano, wyprowadziłem rowerek i pognałem pod M1. Tam czekali już: Abovo, Agazygzak, Gagar i Voit (który miał już za sobą jedno okrążenie przejechane sobotniego wieczoru). W radosnych humorach pojechaliśmy do Kamyka. Tam przygotowany był pit-stop prawdziwego zdarzenia. Nie wiem komu należą się większe słowa uznania - Krzarze za zdolności organizatorskie, czy sponsorom za hojność. Było jedzenie, picie, punkt serwisowy i pewnie jeszcze wiele innych ułatwień, z których nie miałem możliwości skorzystać, gdyż na rowerku zamierzałem spędzić tylko kilka godzin.
W Kamyku przyłączył się do nas jeszcze Michaill i w 6 osób pojechaliśmy sobie: Kokawa, Mstów, Olsztyn. Tam krótka przerwa w Leśnym. Wiedziałem, że są miejsca, które wytyczając trasę takich imprez bezpieczniej byłoby omijać - zbyt duża pokusa, by zjechać i... zostać. Później Biskupice, Poraj, Rększowice. W Biskupicach odłączył od nas Michaill - musiał jechać do Zaborza, a w Rększowicach Voit z AgąZygzak - Aga planowała zrobić większy dystans a nasze tempo nie dawało nadziei na bicie życiowych rekordów ;c). Pogoda dopisała. Było rześko, nie za chłodno, jedynie wiatr wiejący z zachodu dawał w kość na odcinku od Poraja do Pająka. Później już lżej troszeczkę - Blachownia, Wręczyca, Kłobuck i wreszcie Kamyk. Tam dogoniliśmy Agę, która postanowiła spróbować zrobić jeszcze jedno kółko - ale Voit przyłączył się do naszej ekipy wracającej do Częstochowy.
W Kamyku zjedliśmy pyszny obiadek, podziękowaliśmy Krzarze za super organizację i wróciliśmy z uśmiechem na ustach do domków.
Okazuje się, że jeśli odpowiednio rano wstanie, to można wykręcić ponad 100 km przed obiadem.
To była fajna, rowerowa niedziela.
Kategoria Rajdy